"Jesteśmy", Teresa Torańska

Z serii: książki, które zmieniły moje życie*.


W 1968 roku władze w Polsce ogłosiły, że obywatele polscy żydowskiego pochodzenia nie są już mile widziani. Ta deklaracja spotkała się z przychylnym przyjęciem ogółu społeczeństwa, a jednocześnie postawiła na głowie życie osób, których dotyczyła. Ludzie, którzy urodzili się w Polsce, którzy w Polsce się wychowali, których ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie walczyli o Rzeczpospolitą stracili możliwość uczenia się, pracowania w zawodzie, kontynuowania swojej działalności. Jedyną szansą na normalne życie była dla emigracja. Całe rodziny opuszczały Polskę, szukając schronienia w USA, Szwecji, Izraelu, Niemczech.
Teresa Torańska dotarła do kilkuset spośród kilkunastu tysięcy obywateli, którzy pod koniec lat sześćdziesiątych opuścili kraj. Z kilkudziesięcioma z nich przeprowadziła szczegółowe wywiady: dlaczego wyjechali, jaki był ich związek z Polską, jak się czują w nowej ojczyźnie. O innych sporządziła tylko krótkie notatki.


To jest bardzo niedawna historia, ale dla wszystkich, których nie było jeszcze na świecie, albo byli zbyt młodzi, by świadomie analizować co się dzieje, pomiędzy wywiadami i na marginesach umieszczone są fragmenty wypowiedzi polityków i przedstawicieli władz, artykuły w gazetach i rozporządzenia. Tak na przykład brzmiało pamiętne przemówienie Gomułki:

W związku z tym, że agresja Izraela na kraje arabskie spotkała się z aplauzem w syjonistycznych środowiskach Żydów – obywateli polskich, którzy nawet z tej okazji urządzali libacje, pragnę oświadczyć, co następuje: nie czyniliśmy i nie czynimy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeżeli tego pragnęli. Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę – Polskę Ludową.
Władze państwowe traktują jednakowo wszystkich obywateli Polski Ludowej bez względu na ich narodowość. Każdy obywatel naszego kraju korzysta z równych praw i obowiązków i na każdym ciążą jednakowe obywatelskie obowiązki wobec Polski Ludowej. Ale nie chcemy, aby w naszym kraju powstała piąta kolumna. Nie możemy pozostać obojętni wobec ludzi, którzy w obliczu zagrożenia pokoju światowego, a więc również bezpieczeństwa Polski i pokojowej pracy naszego narodu polskiego, opowiadają się za agresorem, za burzycielami pokoju i za imperializmem.

Czyli klasyka, którą każdy powinien zapamiętać: “Wszyscy są równi, ale nie możemy się zgodzić na wrogów w naszych szeregach. I to my decydujemy, kogo uznamy za wroga”.  Powiedziane w taki sposób, by nikt popierający władzę nie mógł czuć się z tym źle: oczywiście że nie ma w tobie zawiści ani nienawiści, jest tylko troska o społeczeństwo.
To wystąpienie każdy powinien uważnie przeczytać - żeby zobaczyć, jak to działa. W jaki sposób wypowiedź “całkowicie niewinna” może zostać wygłoszona i odebrana wcale nie dosłownie - tylko tak jak wygłoszona być musiała i odebrana być miała.
Historie wysłuchane przez panią Torańską są tak poruszające, bo są bardzo od siebie różne. Ludzie z wyższym wykształceniem i robotnicy. Osiemdziesięcioletnie staruszki i dzieci. Osoby, które nie miały pojęcia o swym żydowskim pochodzeniu, i takie, których językiem ojczystym był jidysz. Praktykujący żydzi i ateiści. Żydzi i katolicy. Komuniści i osoby, które spędziły w więzieniu parę lat za walkę z komunizmem. Żołnierze Armii Czerwonej, Armii Andersa i podziemia.
Jedyne co ich łączyło, to wiara ich pradziadków - oraz to, że mieli polskie obywatelstwo. Tylko tyle.


To jest też książka, która pokazuje emigrację od innej strony niż ta, do której przywykłam. Nie wyjazd do Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii na paszporcie Unii Europejskiej, ze świadomością, że zawsze mogę wrócić, ze Świętami w Polsce, ze śmiesznymii pułapkami życia na obczyźnie.
Różnica pomiędzy zrobieniem czegoś, bo chcę, a zrobieniem czegoś, bo nie mam innego wyjścia jest ogromna. Tak jest zawsze, również w przypadku opuszczenia ojczyzny. Wiele z tych opowieści mówi o ludziach, którzy nigdy nie przyzwyczaili się do obcej kultury, obcego języka, obcego klimatu. Którzy tęsknili za tym, co było poza ich zasięgiem. O zerwanych więziach ze znajomymi i rodziną. O rodzicach, których nie można było odwiedzić w chorobie. O pogrzebach, na które nie można było pojechać.


A jednocześnie - i to też jest gorzkie - te historie pokazują, że wielu spośród przymusowych emigrantów było w obcym kraju obiektywnie lepiej. Mogli się wreszcie realizować w swoim zawodzie, mogli podróżować, mogli spokojnie założyć rodzinę.
Nie wszyscy opowiadają obszernie o swoich losach. O niektórych jest tylko krótkie notki biograficzne: ile miał lat, gdy wyjechał z Polski, dokąd trafił, co robił, czy jeszcze żyje. Koniec. Ale wiecie co, jak po raz kolejny czytasz: “trafił do Stanów / do Szwecji / do Izraela i pracował jako kardiochirurg / w badaniach za które zespół dostał nagrodę Nobla / jako dziennikarz - odznaczony nagrodą Pulitzera” - to już nawet nie myślisz, że ci żal tego człowieka. Myślisz sobie: “Ale to było głupie! Ale to było cholernie głupie!”


Dla mnie ta książka to było też takie przypomnienie: i paszport który mam, i permit**, wszystko to są papierki. Umowa z dużo silniejszym ode mnie partnerem, który może ją zerwać, jeśli z jakiegoś powodu będzie miał na to ochotę. Nawet jeśli to nie ja zrobię coś złego.



* A dokładniej: zmieniły moje spojrzenie na pewne kwestie. Ale “zmieniły życie” brzmi ładniej :)

** Pozwolenie na pobyt

Komentarze

Popularne posty

Strona na facebooku