Język wykluczenia czyli nie piszę tylko dla kobiet

“Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.
Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego, nadaremno.
Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.”
***
Kto ty jesteś?
Polak mały.
Jaki znak twój?
Orzeł biały.
***


Napisał do mnie ostatnio kolega (nazwijmy go dla wygody Kolegą), spytałam go o mój blog, a on odpowiedział ze zdziwieniem, że przecież nie jest odbiorcą, bo piszę tylko dla kobiet. On nie może wziąć do siebie artykułu, który kończy się słowami “Wiedziałaś o tym? Czy też przeżyłaś coś takiego?”. On odbiera to jednoznacznie jako tekst, który nie jest kierowany do niego.
W sumie bardzo dobrze Kolegę rozumiem. Ja wprawdzie pisząc tamten tekst miałam na myśli po prostu dowolnego czytelnika albo czytelniczkę, ale że łatwiej mi jest myśleć o tym co piszę, jako o rozmowie z pojedynczą osobą, to użyłam liczby pojedynczej. A że język polski wymusza sprecyzowanie rodzaju gramatycznego odbiorcy, użyłam losowego. Mając na myśli dowolną płeć i rodzaj.
Ale to, co miałam na myśli i co chciałam, jest mało ważne. Kolega ma prawo się czuć wyłączony z dyskusji, ma prawo uważać, że wpis nie jest kierowany do niego. Przecież, gdyby autor chciał napisać “do wszystkich”, to postarałby się o formę, która nikogo nie wyklucza - prawda?
Rozumiem to, bo to jest świat w którym żyję na co dzień. Świat, w którym większość artykułów jest kierowanych do “ogólnego” czytelnika, płci obojętnej, ale takiego, który jest przyzwyczajony, by reagować na formy “poznałeś, widziałeś, będziesz znał”. Rozumiem, bo ja zostałam nauczona, by zwrot “autor, który chciał napisać” odbierać też do siebie. Od najmłodszych lat mi tłumaczono, że męska forma dotyczy wszystkich, dotyczy też mnie. I że nie ważne, że “czuję, że tekst nie jest kierowany do mnie”. To ja mam zmienić swoje myślenie i zacząć się czuć “włączona”, a nie ktoś ma dbać o to, by mnie nie wykluczać! Tak mnie uczono.
A we mnie jest bunt. Ja bym egoistycznie wolała, żeby język działał tak, że “programistka” oznacza dowolną osobę, która zajmuje się programowaniem. By “czytelniczka” w oczywisty sposób odnosiło się do wszystkich czytających. By “blogerka” to była każda osoba, która pisze. By można było powiedzieć “wszystkie Polki” zamiast “wszyscy Polacy” i by znaczyło to po prostu Naród. To by było fajne, bo wtedy domyślna forma w oczywisty sposób by mnie zawierała i nie musiałabym się zastanawiać, czy chodzi też o mnie, czy nie. Zawsze czułabym się “na miejscu” i że “to jest do mnie”. Fajnie by było.
Tak, ale to byłoby egoistyczne właśnie, bo wtedy inni byliby wykluczeni. Dlatego uczę dzieci, by mówiły “kiedy pan lub pani pilot podejdą do lądowania”, dlatego w duszy się cieszę, że fraza “przez osiem ostatnich lat Polki i Polacy” się tak osłuchała, dlatego w swoich wpisach staram się używać rodzajów zamiennie. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale staram się pisać trochę tak, trochę tak. Nie zawsze mi wychodzi. Może czujesz się zdezorientowany. Może wolicie, żebym pisała w liczbie mnogiej? Może powinnam pisać tak, byś zawsze czuł się włączony / włączona.  Ale ja nie wiem, jaka forma jest najlepsza. Szukam. Eksperymentuję. Na pewno popełniam błędy. Serio - nie wiem, jak ten problem rozwiązać.
***
“Nie będziesz miała bogów cudzych przede Mną.
Nie będziesz brała imienia Pana, Boga swego nadaremno.
Pamiętaj, abyś dzień święty święciła.”
***
Kto ty jesteś?
Polka mała.
Jaki znak twój?
Orlica biała.
***
Ile razy słyszałaś albo czytałaś dekalog? Podczas przygotowań do Pierwszej Komunii, do Bierzmowania, na kursie przedmałżeńskim. W codzinnej modlitwie. W gazecie.
Uczyłaś się wierszyka patriotycznego w przedszkolu?
Czy kiedykolwiek widziałeś go w takiej formie jak powyżej, w żeńskim rodzaju? Ja NIGDY. Zawsze mi tłumaczono, że te teksty są dla wszyskich, męskiej formy nikt nie wyjaśniał, nie wymagała wyjaśnienia. Oczywistym było, że kobiety mają ją przyjąć za swoją. Nikogo nie obchodziło, czy ktoś poczuje się wykluczony. Nie ma się czuć wyłączony, i już.
***

Pisanie tak, żeby każdy mógł to wziąć do siebie nie jest łatwe. Stworzenie świata, w którym każdy się dobrze czuje, jest trudne. Nie mam recepty. Może Ty masz?

Komentarze

Popularne posty

Strona na facebooku