Karuzela na drugiej półkuli

 Być może zauważyliście, że w dyskusjach na kontrowersyjne tematy często rozmowa zdaje się utykać w martwym punkcie i mamy wrażenie, że “druga strona” kompletnie nie rozumie, co do niej mówimy. Może czasem, zamiast się na tę “drugą stronę” wściekać, warto popatrzeć, na co my sami zamykamy uszy?

***

Dogmatem ruchu ani-choice jest: “Kobieta decydując się na seks - a nawet z samego faktu bycia płodną kobietą - jednocześnie przyjmuje moralny obowiązek donoszenia każdej ciąży, w którą zajdzie”. To jest tak mocne wewnętrzne przekonanie, że jest prawie przezroczyste. Możesz sobie nawet nie zdawać sprawy, że się takie założenie przyjmujesz - albo po prostu nie być w stanie zrozumieć, jak ktoś normalny mógłby myśleć inaczej. Ale ono tam jest.

Dlatego tak silny jest sprzeciw wobec prawa zezwalającego na aborcję - bo oznacza ono zwolnienie kogoś z moralnego obowiązku, którego się podjął! Oczywiście, że nie można na to pozwolić! Tak, wybór jest dobry. Tak, wolność jest ważna. Ale nie wtedy, gdy oznacza możliwość wymigania się od podjętych obowiązków. To byłoby złe. Oczywiście ten obowiązek może się czasem - ale tak naprawdę bardzo rzadko! - wiązać z heroicznym poświęceniem. Ale właściwym podejściem jest pomoc, by ten heroizm był łatwiejszy do zniesienia, a nie powiedzenie “możesz robić co chcesz”.

I w sumie, może nawet w głębi duszy zgadzasz się, że byłoby lepiej, gdyby żadne prawo nie było konieczne. Może nawet czasem masz jakąś taką nieśmiałą nadzieję, że kobiety nawet bez żadnych prawnych regulacji nadal decydowałyby się rodzić dzieci, a aborcja byłaby tylko takim mało istotnym marginesem. Ale wtedy patrzysz na ten rozkrzyczany tłum, skandujący wulgarne hasła i malujący genitalia w świętych miejscach - i tracisz wszelką nadzieję. Nie wierzysz, po prostu nie wierzysz, że gdyby “oni” doszli do władzy, to wynikłoby z tego coś dobrego. Nie, nasza cywilizacja, którą z takim trudem budowaliśmy, całkiem by się rozpadła.

***

Dogmatem lewaków jest: “Człowiek żyjąc w społeczeństwie - a nawet z samego faktu bycia istotą społeczną - jednocześnie przyjmuje moralny obowiązek podejmowania pewnych wyrzeczeń dla dobra tego społeczeństwa”. To jest tak mocne wewnętrzne przekonanie, że jest prawie przezroczyste. Możesz sobie nawet nie zdawać sprawy, że się takie założenie przyjmujesz - albo po prostu nie być w stanie zrozumieć, jak ktoś normalny mógłby myśleć inaczej. Ale ono tam jest.

Dlatego tak silny jest sprzeciw wobec prawa zezwalającego na niepłacenie podatków, posiadanie broni, nieszczepienia dzieci  - bo oznacza ono zwolnienie kogoś z moralnego obowiązku, którego się podjął! Oczywiście, że nie można na to pozwolić! Tak, wybór jest dobry. Tak, wolność jest ważna. Ale nie wtedy, gdy oznacza możliwość wymigania się od podjętych obowiązków. To byłoby złe. Oczywiście ten obowiązek może się czasem - ale tak naprawdę bardzo rzadko! - wiązać z heroicznym poświęceniem. Ale właściwym podejściem jest pomoc, by ten heroizm był łatwiejszy do zniesienia, a nie powiedzenie “możesz robić co chcesz”.

I w sumie, może nawet w głębi duszy zgadzasz się, że byłoby lepiej, gdyby żadne prawo nie było konieczne. Może nawet czasem masz jakąś taką nieśmiałą nadzieję, że ludzie nawet bez żadnych prawnych regulacji nadal decydowaliby się szczepić, wspierać instytucje publiczne, nie strzelać. Ale wtedy patrzysz na ten bezmyślny tłum, pozujący do zdjęć z karabinem, kaszlący specjalnie w zatłoczonym autobusie, wykorzystujący każdą lukę prawną, by więcej pieniędzy mieć dla siebie - i tracisz wszelką nadzieję. Nie wierzysz, po prostu nie wierzysz, że gdyby “oni” doszli do władzy, to wynikłoby z tego coś dobrego. Nie, nasza cywilizacja, którą z takim trudem budowaliśmy, całkiem by się rozpadła.

***

Jestem lewaczką. Nie dlatego, że jakoś świadomie wybrałam - po prostu takie są aktualnie moje osobiste preferencje; poczucie moralności, które jest mi bliskie. Dokonując powyższej analizy czułam się trochę jak na rollercoasterze, a trochę jak oglądając obchody Bożego Narodzenia w Australii. Bardzo, bardzo dziwnie jest patrzeć na swoje poglądy “od drugiej strony” i przyglądać się ukrytym założeniom. Ale w jakiś sposób - tak jak jazda na karuzeli i zima na drugiej półkuli - niesamowicie fascynujące. Zachęcam do tej gimnastyki. Niezależnie, po której stronie jakiegoś sporu leży Twoje serce.

***

To nie tak, że każdy przypadek konfliktu wartości jest taki sam. Mogą się wydawać podobne, zwykle są pięknie izomorficzne (czyli mające identyczną strukturę), ale różnią się drobiazgami. Czasem tej odebranej wolności jest mniej, czasem więcej. Czasem tego uratowanego życia jest mniej, czasem więcej. Na dodatek to wszystko się zmienia w zależności od konkretnych szczegółów. Więc nie tylko można, ale nawet trzeba, każdą kwestię rozważać na nowo i być może dojść do innych wniosków.

***

Nie chodzi o to, żeby ktoś z nas zmienił zdanie. Przestał być lewakiem, przestał być pro-life. Chodzi o to, żebyśmy nauczyli się ze sobą rozmawiać. Bardzo mocno wierzę, że jeśli będziemy umieli się nawzajem słuchać, to będziemy w stanie znaleźć rozwiązanie, z którego wszyscy będą zadowoleni. Takie, w którym nikt nie będzie do niczego zmuszany - i w którym jednocześnie wystarczająco dużo ludzi będzie podejmowało słuszną decyzję. Tak, to będzie jak skok na głęboką wodę. Tak, to będzie wymagało tego, byśmy zaczęli sobie nawzajem ufać. Ale sami pomyślcie - jakie to byłoby niesamowicie fajne, gdyby się udało!

Komentarze

Popularne posty

Strona na facebooku