Bieganie

 Rok temu zaczęłam biegać.

Biegam wolno, czasem wyprzedzają mnie pielęgniarki spieszące do pobliskiego ośrodka. Biegam krótko - zwykle dziesięć, piętnaście minut. Biegam nieregularnie - zimą robiłam sobie nawet kilkutygodniowe przerwy, wiosną nie zawsze udaje mi się wstać wystarczająco wcześnie, by się wyrobić ze wszystkimi porannymi obowiązkami. Nie robię się bardziej wysportowana, wciąż tak samo dyszę próbując złapać odjeżdżający autobus. Nie schudłam od joggingu, na szczęście nigdy nie próbowałam. Nie mam specjalnego stroju sportowego - na początku biegałam w sportowych sandałkach, potem kupiłam sobie sportowe buty o wygodnej podeszwie. Nie biegam na dobrze przygotowanych torach, moja trasa prowadzi wzdłuż torów kolejowych, po chodniku i przez osiedle.

Ale biegam z radością. 

Sprawia mi przyjemność wdychanie porannego powietrza i obserwowanie, jak moje ciało reaguje na (niewielki) wysiłek. Nie myślę sobie “Ale się zadyszałam!”. Myślę, jak mój oddech przyspiesza, by dostarczyć odpowiednio dużo tlenu. Nie myślę “Ale mi serce tłucze!”. Myślę, jak moje serce intensywniej pracuje, by krew dotarła do wszystkich części ciała. Nie myślę, że mnie nogi bolą. Myślę o tym, jak moje mięśnie dostosowują się do wykonywanej pracy. Z każdym oddechem czuję się silniejsza i sprawniejsza. Z każdym ruchem jestem bardziej zadowolona ze swojego ciała. Z każdym czuję się szczęśliwsza.

Biegam wolno, krótko, nieregularnie, w starych dresach, po mieście.

Nie muszę rano się do tego zmuszać. Po porannej kawie, zanim dzieci wstaną, mam czas właśnie na to. Mogę pójść pobiegać - i będę się czuła lepiej przez cały dzień. Mogę pójść pobiegać - i będę miała lepszy nastrój. Mogę pójść pobiegać - i będę szczęśliwsza. Wiem z doświadczenia, że to tak działa. Czasem mi się nie chce - ale zwykle po prostu wkładam buty i idę, bez żadnego wysiłku woli.

Biegnę sobie po znanej trasie i czeszę swoje myśli. Patrzę na kwitnące drzewa, intensywną letnią zieleń, piękne kolory jesieni i łyse korony zimą. Moje myśli płyną tak, jak chcą. Nie słucham muzyki, nie słucham audiobooka. Słucham siebie i jest mi z tym dobrze.

Przez czterdzieści lat nie cierpiałam biegania i uważałam je za głupie. Teraz dołączyło do listy rzeczy, które mnie uszczęśliwiają.

Komentarze

  1. Dobrze, że sprawia Ci to radość, ja tez zamierzam:) jakoś nigdy pomimo, że lubię ruch na świeżym powietrzu, nie mogłam się przekonać do biegania, może to kwestia czasu? Ja się zbyt szybko demotywuje. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może bieganie to nie jest "twoja" rzecz po prostu? Nie chodzi o to, żeby biegać - chodzi o to, żeby szukać takiej formy ruchu, która będzie dawała radość. To może być taniec, praca na działce, gra w piłkę, spacery, wspinaczki po górach... Ważne jest tylko to, by ten ruch był - bo człowiek potrzebuje aktywności fizycznej do szczęścia. Nawet taki kanapowy człowiek, jak ja!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Strona na facebooku