A bliźniego swego

Wielki Post. Ostatnio chodzi mi w kółko po głowie zdanie o tym, by kochać innych jak siebie samego. Każdy z nas to słyszał. Każdy wie, że to ważne. Ale co to znaczy? Kiedy ktoś kocha siebie za bardzo? A kiedy za mało? Czy wtedy, gdy leży cały dzień na kanapie? Czy wtedy, gdy jedzie do Afryki budować studnie?
Droga do Meilen, Szwajcaria
I myślałam sobie, że to nie tak. Że ważne, bardzo, bardzo ważne, jest co w środku myślimy o sobie. Żebyśmy mieli świadomość, że moje szczęście, moja radość, moje zdrowie, moje życie - są ważne. Są strasznie, bardzo ważne. Tak samo ważne, jak szczęście, zdrowie, życie pani, która szyje dżinsy w fabryce, pana, który suszy zebrane ziarenka kawy i właścicielki bloku, w którym wynajmuję mieszkanie. Nie bardziej ważne. Ale i nie mniej.
Czasem, kiedy czuję się beznadziejna, próbuję mówić do siebie tak, jakbym mówiła do swojej córki. To dobra perspektywa. Także wtedy, gdy chcemy ocenić, czy kochamy siebie i innych “za bardzo” albo “za mało”. Gdybyśmy patrzyli na siebie i drugą osobę oczami dobrej mamy, to jakie poświęcenie byłoby właściwe? Czy matka cieszyłaby się z oddawania wszystkich zabawek bratu? Czy cieszyłaby się, że pozwalasz się wykorzystywać i popychać? A czy byłaby zadowolona, że podjadasz siostrze jej słodycze? Mnie taka zmiana sposobu patrzenia często pomaga zamienić bardzo trudne pytania w banalnie oczywiste.
Jesteś ważny. Jesteś ważna. Twoje życie ma wielkie znaczenie. Jak to się przekłada na codzienne wybory? Nie wiem. Więcej - wydaje mi się, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Są ogólne wytyczne: nie kradnij, nie oszukuj, nie krzywdź. To zawsze jest złe. Ale jednocześnie każda sytuacja jest inna i tylko Ty możesz właściwie rozwiązać to zadanie. Trudny rachunek, gdzie tylko jedno wiadomo: “twoja wartość = wartość drugiej osoby”.
Kochaj innych jak siebie samego. Nie mniej. Ale i nie bardziej. To jest taki śmieszny paradoks, że kiedy akceptujemy samych siebie, kiedy zakładamy, że mamy prawo do szczęścia - łatwiej jest nam dawać szczęście innym. I łatwiej jest nam zachować właściwe proporcje.

Bo im większa jest moja wartość, na tym większe rzeczy mogę (powinnam?) ją zamienić! Mój czas, moja energia, moje zdrowie są zbyt wiele warte, by tym kosztem dzieci mogły siedzieć na kanapie i opychać się cukierkami. Moje życie jest warte tego, by zmieniać świat na lepsze!

Komentarze

Popularne posty

Strona na facebooku