“Mamut” (gra planszowa “Paleo”)

Jakiś czas temu odkryłam z zaskoczeniem, że jedna z moich ulubionych badaczek ma siostrę-bliźniaczkę, która również zajmuje się ciekawymi zjawiskami i pisze o nich książki. Jane McGonigal projektuje gry (komputerowe) i zastanawia się, jak uratować świat poprzez gry i dzięki graniu. Jej wizja jest taka, że w wirtualnej rzeczywistości dużo łatwiej można nauczyć się umiejętności, które są kluczowe zarówno w budowaniu dobrego społeczeństwa, jak i ratowaniu planety.

Czytałam też sobie sporo na temat pielęgnowania związków. Podejście, które bardzo do mnie przemawia, to że szczęście w relacji nie zależy mocno od zgodności zainteresowań, dopasowania charakterów, podejścia do życia, urody czy umiejętności. Czynnikiem, który natomiast może bardzo wiele zmienić, jest pytanie, czy oboje partnerzy umieją przedefiniować swój sukces z osobistego zwycięstwa na wspólną wygraną obu osób. Czy umieją patrzeć na związek, jak na grę, w której albo oboje przegrywają, albo oboje wygrywają.

Potem zaś trafiłam do księgarni, otwartej po raz pierwszy po tygodniach niedostępności ze względów epidemiologicznych, i oprócz książek zainteresowałam się też grami planszowymi. Pomimo że obiecałam sobie, że nie będę kupować więcej gier dopóki nie wykorzystamy w pełni tych, które już w domu mamy, skusiłam się na Mamuta.

Grę jest u nas już ponad miesiąc i wciąż gram w nią kilka razy w tygodniu. Co ciekawe - dużo częściej z dziećmi niż z mężem. Przyjemnie jest mieć “swoją ulubioną grę”, fajnie jest mieć możliwość ucieczki od codzienności w prehistoryczny świat z planszówki - ale chyba największą radość sprawia mi odkrycie całkiem dla mnie nowej formuły grania.

Paleo jest bowiem grą kooperacyjną. Oznacza to, że wygrywają albo przegrywają wszyscy gracze jednocześnie. Cel jest wspólny, wróg jest wspólny. Po rozgrywce albo odchodzimy zawiedzeni i źli, że się nie udało, albo podekscytowani i szczęśliwi, że odnieśliśmy sukces. Wszyscy razem, wspólnie. Za każdym razem cieszy mnie ten układ, bo choć uwielbiam grać, nie cierpię tej mieszanki uczuć na końcu: bycia jednocześnie szczęśliwą, że dało się z siebie wszystko by wygrać, ze smutkiem i żalem, że kochany mąż, czy siedmioletni synek przegrał. Równie złe jest poczucie przegranej przy jednoczesnej świadomości, że może było warto, bo partner jest teraz szczęśliwy. A w Mamucie jest inaczej.

Celem gry jest przeżycie (uniknięcie zebrania pięciu czaszek) i jednocześnie namalowanie na skale pięknego mamuta (zdobycie pięciu kawałków malowidła). To się wydaje banalne i proste (zdobywasz lub tracisz punkty!), ale niesamowicie działa na wyobraźnię. Kiedy wygrywasz, to masz uczucie, że naprawdę, a nie tylko w grze, udało ci się wygrać ze Śmiercią i stworzyć malowidło, które przetrwa kolejnych trzydzieści tysięcy lat. To naprawdę daje pozytywnego kopa!

Gra jest pięknie zrobiona, ze ślicznymi ilustracjami pokazującymi życie w czasach kamienia łupanego, ze starannie przygotowanymi elementami - zasobami, pomysłami, postaciami. Gra jest podzielona na tury (“dni”) w ciągu których trzeba zdobyć materiały i jedzenie konieczne do przetrwania nocy - i może jeszcze wykonać kawałek malowidła. Każdy dzień to po prostu odkrywania kart z talii - przy czym za każdym razem ma się wybór, na którą z wierzchnich trzech kart się zdecyduje. Czy idziesz teraz do lasu, nad rzekę, czy może zostajesz w obozie? W każdej z kart czekają niebezpieczeństwa i szanse. Aby uniknąć strat i wykorzystać szczęśliwy traf musisz mieć odpowiednią ilość umiejętności i narzędzi. Możesz też skorzystać z pomocy współgraczy - o ile nie są oni właśnie w sytuacji bez wyjścia, na przykład zasypani kamienną lawiną albo mają do wykonania ważniejsze zadanie.

Ten wpis nie jest recenzją gry (bo nie jestem specjalistką od planszówek), nie chcę też Was zachęcać akurat do Paleo - bo nie wiem, na ile Was też będzie zachwycać prehistoryczna sceneria.

Ale bardzo chciałabym polecić zagranie w gry kooperacyjne, takie, w których i sukces i porażka są wspólne. Myślę, że to mogłoby być dużo lepsze “przygotowanie do życia w rodzinie” (albo społeczeństwie), niż wszystkie szachy i makao razem wzięte!

Komentarze

Popularne posty

Strona na facebooku